Aby zmienić wielkość tekstu na stronie, przytrzymaj ctrl (na komputerach MAC - cmd) i wciśnij klawisz "+" aż do uzyskania pożądanego efektu.
Aby zmniejszyć - użyj klawisza "-". By wrócić do stanu początkowego, przytrzymaj ctrl (na MAC - cmd) i wciśnij "0".
Papież Franciszek, a za nim dyplomacja watykańska, ostatnio dość często powtarza, że zanim rozbroimy armie, trzeba rozbroić słowa.
W ramach cyklu „jak by mogła wyglądać rozmowa” trafiłem na wirtualny zapis dyskusji, jaka miała odbyć się w jednym z mediów. Dodajmy przez część społeczeństwa uwielbianym, przez inną znienawidzonym. Momentami coś się we mnie gotowało. Chwilami niedowierzałem, mierząc się z absurdalnymi argumentami. Na koniec okazało się, że mający kilka tysięcy odsłon zapis jest wytworem fantazji jego autora. A wniosek? Co prawda takiej rozmowy nie było, ale może być, wręcz podobnego scenariusza należy się w najbliższym czasie spodziewać… To także autor…
Przypomniałem sobie historię, opowiedzianą przed kilkudziesięciu laty na zajęciach z psychologii. Nocą, w szczerym polu, samochód złapał gumę. Kierowca wyciągnął koło zapasowe, ale – okazało się – nie było w nim powietrza. W wyposażeniu samochodu nie było także potrzebnej w takiej sytuacji pompki. Nic nie jedzie, cisza, mimo to pojawia się nadzieja. Na końcu pola stoi dom. W oknie migoce światło. Mężczyzna postanawia iść i spytać. Być może mają potrzebny w tej sytuacji sprzęt. Ale po drodze przez pole zaczynają go nachodzić wątpliwości. Może nie otworzy. Może nie będzie chciał użyczyć. Może to jest zły człowiek. Z każdym krokiem „może” zamienia się w pewność i w momencie, gdy już do okna doszedł, zamiast zapukać i zapytać, wykrzyknął: wiem, że masz tę pompkę; wiem, że jesteś złym człowiekiem; wiem, że mi jej nie użyczysz; możesz ją sobie w nosie schować. Wykrzyczawszy swoje „wiem” i nie czekając na reakcję, zawrócił do samochodu.
Znamy z własnego doświadczenia? Oczywiście! Przygotowania do spotkania z szefem, trudna rozmowa sąsiedzka, tlący się konflikt w rodzinie i wiele innych sytuacji, w których chcąc przewidzieć możliwe scenariusze, zaczynamy się po prostu nakręcać. Nie wiedząc tak naprawdę o co chodzi, nie znając motywów i argumentów drugiej strony, próbujemy ułożyć sobie odpowiedzi na pytania, jakie prawdopodobnie nie padną, odeprzeć zarzuty, jakie nie zostaną postawione, przygotować plan nigdy nie mającej nastąpić bitwy. W ten sposób, niechcący, przegrywamy w punkcie wyjścia, zamiast dialogu wykrzykując pod oknem swoje argumenty i odchodząc w siną dal niczego nie osiągnąwszy.
Papież Franciszek, a za nim dyplomacja watykańska, ostatnio dość często powtarza, że zanim rozbroimy armie, trzeba rozbroić słowa. Idąc tym śladem musimy zrozumieć, że zanim rozbroi się słowa, trzeba rozbroić nasze myśli. Tu dotykamy jednego z największych problemów duchowości. Ojcowie pustyni, święci i mistycy, często powtarzali, że prawdziwa walka toczy się nie na poziomie pokus, ale na poziomie myśli. Przy czym nie chodzi o modne dziś tak zwane pozytywne myślenie. Raczej o umiejętność odsuwania wszystkiego, co burzy nasze relacje z Bogiem i bliźnimi. Dlatego młody adept życia duchowego nie opowiadał ojcu duchownemu o swoich grzechach; mówił i dręczących go myślach. Te, jak zauważa wielu autorów duchowych, ale i psychologów, nieopowiedziane zdają się być groźnym, pożerającym wszystko wilkiem. Opowiedziane stają się potulnym barankiem.
Zatem, idąc przez szczere pole, zamiast konstruować kolejne miny, rozejrzyjmy się wokół i poszukajmy sapera.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
ks. Włodzimierz Lewandowski