Usnarz Górny to mała wieś na granicy polsko-białoruskiej. Od chwili gdy polskie służby udaremniły tam nielegalne przejście grupy uchodźców, słyszał o niej każdy. Sytuacja jest patowa i budzi skrajne emocje –rozciągnięte pomiędzy swoistym sprawdzianem ze strony Rosji i Białorusi wytrzymałości granic Polski i Unii Europejskiej, a losem zatrzymanych na granicy uchodźców, którzy nie chcą zawrócić na Białoruś. Mieszkają w namiotach znajdujących się za widocznymi na zdjęciach samochodami wojskowymi. Na miejscu poza polskimi służbami spotkać można przedstawicieli mediów oraz aktywistów i wolontariuszy Fundacji Ocalenie, którzy za pomocą megafonu komunikują się z uchodźcami. Przy drogach, można natknąć się na ślady tych, którym udało się przekroczyć granicę.

​W wyniku Plebiscytu i Powstań Śląskich w latach dwudziestych minionego wieku wytyczono na terenie Górnego Śląska nowe granice pomiędzy Polską a Niemcami. Podzielony został cały region, a czasami nawet podwórka. Tak było do 1939 roku. Dzisiaj po tych granicach niewiele już pozostało, nikt też nie zakłada plomb na drzwi tramwaju, który kolejne dwa przystanki przejeżdzał przez teren obcego państwa, by następnie znowu przekroczyć granicę. Więcej ciekawostek na ten temat w najnowszym wydaniu Gościa Niedzielnego.