Albo uznamy się za głupców, którzy nie umieją skreślić poprawnie krzyżyka na kartce wyborczej, albo za podpalaczy, którzy chcą zniszczyć obywatelski konsensus.
Smuci mnie, kiedy grupa katolików świeckich stwierdza, z poczuciem wyższości, że prosty, niedouczony lud Boży niesłusznie czuje się urażony świadomą prowokacją.
Nie chowajmy się w prywatę, ale pilnujmy swoich praw i dobra wspólnego, którym jest Rzeczpospolita.
Zgoda na geopolityczną podległość połączyła się z przekonaniem, że na Zachodzie objawił się jedynie słuszny model do naśladowania.
Patrzę z nadzieją na Europę, że może jeszcze nie zginęła, że się odrodzi, obroni, że wróci do swych źródeł, które wskazywali Jan Paweł II i Benedykt XVI.
Czy koczownicy znajdą dom? Odkryją piękno? I wstyd?
Wedle obowiązującej dziś europoprawności ofiarami zawsze byli „inni”. Polacy mają zarezerwowane miejsce wyłącznie w jednej kategorii: oprawców czy też sprawców, co najwyżej – żałośnie biernych świadków.
Co się stało z dziedzictwem Solidarności? Zwyciężyli ci, którzy nauczyli się wstydzić polskości, gardzić patriotyzmem?
Boże Narodzenie, święto najpogodniejsze w liturgicznym kalendarzu naszej wiary, skupia nas w rodzinnym kręgu. Skupia, ale nie zamyka.
W Irlandii w meczu „oświecone elity” i politycy przeciwko społeczeństwu wynik brzmi 0:2.