Jak Trzej Królowie z darami oni docierają na szpitalny oddział, niosąc jednak nie złoto, kadzidło i mirrę, ale uśmiech, słowa pociechy i miłość.
Rodzina. Muzykę mają we krwi. Najpiękniej jest, gdy zjeżdżają się, by razem zagrać w święta.
W tej pracy zostają tylko ludzie o mocnych nerwach. Wchodzą w środek ludzkich dramatów, bywają bezsilni, rzadko słyszą „dziękuję”, a mimo to czerpią radość z tego, co robią.
O ludziach, którzy przeżyli życie dobrze i godnie mimo okrutnych zdarzeń z przeszłości.
Kilkudziesięcioosobowe grupy młodych przemierzające miasto pod opieką ojców oblatów wzbudzały spore zainteresowanie.
Niewielki drewniany kościółek łączący wiernych z Radoszów, Dobieszowa i Chróstów odkrywa swoją historię i nabiera nowego blasku.