W Kościele nikt nie wymyślił niczego skuteczniejszego niż sakramenty ustanowione przez Jezusa.
Pod wieczór, gdy już skończono codzienne zajęcia gospodarskie, gdy robiło się szaro...
Nie wierzę w to, że odgórnie zaplanowane i nakazane cykle radykalnie zmienią oblicze naszych wspólnot.
Nie tylko wspomnienia.
Za cudze-moje się żałuje, wyznając je w konfesjonale i postanawiając poprawę. Cudze-bliźniego się wybacza.
Przygotować niedzielną Eucharystię w taki sposób, by stała się miejscem fascynacji Chrystusem, porywała i zachwycała...
Może dziś trudniej jest zło dobrem zwyciężać niż przed dwudziestu sześciu laty?
Niedbalstwo zawsze jest łatwiejsze od troski o autentyczne piękno i głębię, bez której nie ma prawdziwej odnowy Kościoła.
Ranga spraw wymaga, by działać szybko i skutecznie. Niestety, skoro szybko, to z reguły mało skutecznie.
Jeśli nie ma – w co szczerze wątpię – bohatera, mającego szansę stać się wzorcem, to należy go wymyślić.