Do drugiego w ciągu ostatnich dni rajdu rebeliantów Armii Oporu Pana doszło na terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej. Około 40 partyzantów zaatakowało katolicki kościół w miejscowości Rafai, leżącej przy granicy z Demokratyczną Republiką Konga.
Rebelianci z Armii Oporu Pana dopuszczają się bezprecedensowych aktów gwałtu na bezbronnej ludności cywilnej – alarmuje bp Juan-José Aguirre Muñoz z Bangassou w Republice Środkowoafrykańskiej.
Nieopodal puszczy znajduje się kościółek, zbudowany przez naszych rodaków, których wojenne koleje losu rzuciły do Ugandy. Na przykościelnym cmentarzyku same polsko brzmiące nazwiska, głównie z datami do 1948 roku. Jednak dziś w okolicach nie ma już żadnych Polaków.
Kościół w Burundi podejmuje desperackie próby ocalenia młodej i kruchej demokracji w tym środkowoafrykańskim kraju. Wieloletnia wojna domowa zakończyła się tam dopiero w ubiegłym roku. Tymczasem w tych dniach na burundyjskich ulicach znowu słychać odgłosy wybuchów.
Co najmniej 255 osób zabitych i 700 porwanych to dramatyczny bilans działalności rebelianckiego ugrupowania Armia Oporu Pana na terenie Republiki Środkowoafrykańskiej i Demokratycznej Republiki Konga.
Grabiąc napotkane po drodze wioski, mordując świadków swych działań oraz porywając kolejne dzieci rebelianci z Armii Oporu Pana powoli opuszczają Republikę Środkowoafrykańską i kierują się do Darfuru. Te poczynania niepokoją władze Sudanu, w którym już w styczniu ma się odbyć referendum niepodległościowe.
Ministerstwo Pracy USA przygotowało nowy raport, w którym dopisano kilkanaście krajów do listy państw, gdzie na porządku dziennym jest zatrudnianie dzieci, bądź zmuszanie ich do pracy - podała agencja Associated Press.
Dzieci, jako kolędnicy misyjni, uczą się ponoszenia trudu i składania ofiary z własnego czasu, zdolności, a także rezygnacji z możliwości wzięcia dla siebie zebranych pieniędzy