14 października
Już współcześni, pełni uznania i podziwu, przyznawali, że trudno go naśladować.
Ojciec Święty Franciszek jest papieżem maryjnym – świadczy o tym całe jego życie kapłańskie, a obecnie papieskie słowa i gesty.
Współwięźniowie nazywali go „Cherubinkiem”, bo nigdy nie tracił spokoju i pogody ducha. Gdy umierał, prosił czuwającego przy nim kapłana, by pozdrowił jego rodzinę. „Niech nie płaczą. Bóg tak chce” – wyszeptał.
W sobotę, 26 października Ojciec Święty wręczy Nagrody Ratzingera. Jej tegorocznymi laureatami są anglikański pastor i egzegeta Richard Burridge oraz edytor dzieł zebranych Josepha Ratzingera, świecki teolog Christian Schaller.
„Przejście Pana jest spotkaniem miłosierdzia, które wszystkich jednoczy wokół Niego, aby umożliwić rozpoznanie, kto potrzebuje pomocy i pociechy” – powiedział papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie.
Media mainstreamowe przykleiły papieżowi Franciszkowi etykietkę „progresisty”, dlatego przemilczają bardzo ważny aspekt jego pontyfikatu i istotną cechę jego pobożności – maryjność
Wizyta w Rio zmieniła Franciszka. Utwierdził się w swojej misji i nabrał przekonania do kolejnych podróży apostolskich – uważa jeden z najbliższych współpracowników Papieża kard. Marc Ouellet, prefekt Kongregacji ds. Biskupów.
Najstarsze z jej dzieci – Franciszek – zainspirowały się tym. Być w świecie, a jednocześnie być znakiem Bożej miłości.
Papież udowadnia, że nie jest wcale dobrodusznym kardynałem z Argentyny, jakiego chętnie pokazywały media po wyborze. Jest raczej kimś, kto może nam skutecznie zepsuć dobrą opinię na nasz własny temat.